Kuchnia i jadalnia po skandynawsku
Witajcie Moi Drodzy Czytelnicy!
Takiej długiej przerwy w blogowaniu jeszcze nie miałam, co prawda było mnie trochę na FB, założyłam nawet profil na IG w tym czasie, ale niestety blog porosły już pajęczyny. W tematyce wnętrzarskiej działo się u nas dużo, a na blogu odwrotnie proporcjonalnie - cisza. Dlaczego tak się stało? Postaram się trochę wyjaśnić choć nie jestem pewna czy jesteście tym zainteresowani, jednak gdybym ten temat całkowicie pominęła i przeszła po prostu dalej to nie byłabym sobą.
3 marca mieliśmy zaplanowany zabieg Asi (migdał gardłowy, migdały boczne, błona bębenkowa) i to był powód mojej długiej nieobecności. Nie było pytania o to czy go wykonywać, decyzja była jasna i jedyna, bo rozmiar był bardzo duży, dodatkowo były już problemy z ujemnym ciśnieniem w uchu. Najbardziej przykre jest to, że poszłam do laryngologa z własnej woli, wiedzy, obawy. Nie dostałam skierowania od żadnego z pediatrów, do których chodziłam z ciągle chorującym dzieckiem. Na jesień pierwsza wizyta, w moim przekonaniu profilaktyczna, a na koniec zimy już zabieg ...
Nie krzywduję sobie absolutnie, ubolewam nad dziećmi cierpiącymi na okropne i poważne choroby, żałuję i tulę dzieciątka porzucone, chore i źle traktowane, staram się pomagać kiedy tylko mogę, ale serce matki nie zna granic, zawsze boleje i troszczy się o swoje dzieci, cierpi nawet kiedy to nie ją nie boli. Ściśnięte gardło, wypieki na twarzy spowodowane powstrzymywaniem się od płaczu, bo przecież miała taki dobry humor i nie wiedziała do końca co czeka Ją po zabiegu i myśli, tysiące myśli, obaw, strachu, że coś pójdzie nie tak, że będą powikłania, że będzie cierpieć ... A w ogóle to jak to? Moja mała córeczka idzie na stół operacyjny? Będzie tam sama, beze mnie ... i będą ważyć się losy Jej zdrowia ... ktoś będzie ingerował w Jej malutkie ciało ... Mogłabym tak pisać i pisać. Przeżyłam to bardzo mocno, na swój ogromnie wrażliwy sposób, tak mam i już, niestety nie czuję się na siłach tego zmienić. Przed zabiegiem się stresowałam, wszystko mi się działo, płakałam po kątach, w trakcie zamarłam wytężając słuch aby wytropić wszystkie możliwe odgłosy jakie dochodziły z sali operacyjnej, po zabiegu cierpiałam razem z Nią. Najbardziej dotknął mnie moment, kiedy jeszcze śpiącą niósł Ją na rękach lekarz anestezjolog, niewyobrażalne uczucie, praktycznie nie do opisania, a potem moment przebudzenia i przeraźliwie żałosny płacz, cichy i delikatny, ale tak ujmujący i ściskający za serce ... po obu porodach to z pewnością kolejny kamień milowy na mojej drodze ...
Jestem szczęśliwa, że nasza Pani doktor okazała się być nie tylko wspaniałym specjalistą, ale przede wszystkim człowiekiem i wspierała nas bardzo w tym trudnym dniu.
Jestem szczęśliwa, że nasza Pani doktor okazała się być nie tylko wspaniałym specjalistą, ale przede wszystkim człowiekiem i wspierała nas bardzo w tym trudnym dniu.
A potem, miało być lekko, miała jeść lody i leki przeciwbólowe miały pomagać, ale niestety w naszym przypadku wyglądało to inaczej. W trakcie zabiegu pojawiło się duże krwawienie co spowodowało potem wymioty, silniejszy ból, brak apetytu, ogólnie bardzo nieprzyjemne skutki i dłuższe gojenie.
Adrenalina trzymała mnie kilka dni i dobrze, bo miałam siłę, żeby Ją nosić na rękach, spełniać Jej zachcianki, spędzać 100% czasu, a później mój organizm zaczął odrabiać straty i niestety wieczorami padałam z nóg. Nie mogłam zastartować, wciąż myślami tam i wtedy, rozkojarzona, zamyślona, wybita z rytmu ... Dopiero od kilku dni powoli mogę powiedzieć, że zaczynam wracać na normalne tory, ale żeby nie było tak kolorowo, cały ubiegły tydzień chora była Alicja a Asia od kilku dni kaszle, jutro kolejna wizyta. Już od miesiąca trwa u nas sezon infekcyjno - szpitalny, tkwię w maraźmie leków, wizyt lekarskich i szpitalnych.
Te wszystkie zmiany, które dokonały się u nas w ostatnim czasie miały być odskocznią i pocieszeniem, lekiem na całe zło ale nawet mnie, świrniętej na punkcie tematyki wnętrzarskiej, zwyczajnie nie cieszyły.
Dzisiaj mogę powiedzieć, że już cieszą i poprawiają humor, więc przerywam ten zastój blogowy i chcę pokazać Wam jak zmieniła się nasza kuchnia i jadalnia. Pojawiły się w niej elementy, które dodały więcej klimatu skandynawskiego (moim zdaniem choć tak naprawdę ten styl ma wiele różnych odmian). Wszystkie te rzeczy miałam w głowie już dawno, ale leżakowały jak to zwykle u mnie. W sumie to dobrze, bo mogłam bardziej przekonać się, że to dobre decyzje.
Czarna tablica. Jeszcze rok temu chciałam powiesić tutaj zwykłą tablicę w drewnianej ramie, ale nie chciałam dziurawić mebli i wciąż zwlekałam. I dobrze, bo w końcu dojrzałam do tego, aby zrobić bardziej radykalny krok. Tablica składa się z czterech samoprzylepnych folii, bo akurat takie były dostępne w tchibo.pl, ale można zakupić też folię w jednym kawałku. Jest to nie tylko powierzchnia do pisania kredą ale również magnetyczna tyle, że nie zdążyłam nabyć fajnych magnesów.
Innym sposobem na taką tablicę może być pomalowanie ściany czy innej powierzchni farbą tablicową. Na blogach u koleżanek jest sporo informacji na ten temat, sama zamierzam z nich skorzystać w najbliższym czasie, bo chcemy pomalować ścianę u Asi w pokoju. W przypadku mebli kuchennych naszym zdaniem lepiej sprawdziła się folia, którą będzie kiedyś można po prostu odkleić.
Tablica okazała się nie tylko fajnym pazurem i elementem skandynawskim, ale również świetną formą zabawy dla dziewczynek. Poniżej np. hasło wpisane przez Alicję i rysunki Asi.
Czarna tablica. Jeszcze rok temu chciałam powiesić tutaj zwykłą tablicę w drewnianej ramie, ale nie chciałam dziurawić mebli i wciąż zwlekałam. I dobrze, bo w końcu dojrzałam do tego, aby zrobić bardziej radykalny krok. Tablica składa się z czterech samoprzylepnych folii, bo akurat takie były dostępne w tchibo.pl, ale można zakupić też folię w jednym kawałku. Jest to nie tylko powierzchnia do pisania kredą ale również magnetyczna tyle, że nie zdążyłam nabyć fajnych magnesów.
Innym sposobem na taką tablicę może być pomalowanie ściany czy innej powierzchni farbą tablicową. Na blogach u koleżanek jest sporo informacji na ten temat, sama zamierzam z nich skorzystać w najbliższym czasie, bo chcemy pomalować ścianę u Asi w pokoju. W przypadku mebli kuchennych naszym zdaniem lepiej sprawdziła się folia, którą będzie kiedyś można po prostu odkleić.
Tablica okazała się nie tylko fajnym pazurem i elementem skandynawskim, ale również świetną formą zabawy dla dziewczynek. Poniżej np. hasło wpisane przez Alicję i rysunki Asi.
Dywan. Brakowało mi go tutaj bardzo i żałuję, że tak długo zwlekałam. Tak naprawdę kuchnia i jadalnia to u nas serce domu, to tutaj spędzamy najwięcej czasu razem. Dziewczynki bardzo lubią tańczyć albo po prostu bawić się właśnie w tym miejscu i teraz mogą to robić bez obawy, że matka panikara będzie się wkurzać ;)
Poza tym wydaje mi się, że ten wzór bardzo ożywił to miejsce, jest wciąż monochromatycznie, ale jednak zdecydowanie bardziej ciekawie. To oczywiście moja opinia, ciekawa jestem co Wy o tym sądzicie?
Duża lampa w stylu industrialnym. Zawisła na środku pomiędzy kuchnią a jadalnią. Foto (Ikea) w największym rozmiarze, nie byłam pewna czy nie będzie za duża. Dość długo w tym miejscu wisiał wiklinowy wianek, który ozdabiałam różnymi zawieszkami, ale brakowało mi jednak tutaj światła, po pierwsze właśnie do zabaw dla dzieci a po drugie, po rozłożeniu stołu ta część była nieoświetlona.
Kable w oplocie. Kiedyś już o tym pisałam, chciałam nadać tym lampom trochę indywidualnego charakteru. Nie szukałam w sieci, być może ktoś już je przerabiał, ale ja takich nie widziałam do tej pory. Ogólnie muszę przyznać, że łatwo nie jest, bo są to lampy tanie i zmontowane na stałe, ale mój mąż to złota rączka, więc i takim ograniczeniom dał radę ;)
Kable na metry można kupić np. na allegro, ale ja uznałam, że cenowo lepiej jednak będzie zakupić gotowe zestawy (oprawka z kablem 1,8m) w Ikea.
Chętnie poznam Wasze opinie na temat tych wszystkich zmian. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was dzisiaj tym długim wstępem osobistym. Cieszę się, że nadal jesteście, mimo mojego braku zainteresowania blogiem, bardzo Wam za to dziękuję! I nawet kilka nowych osób witam na pokładzie!
Iza
♥♥♥
Dywan - Ikea
Lampy, kable w oplocie - Ikea
Tablice magnetyczne - Tchibo
Iza znam to uczucie kiedy się człowiek martwi o własne dziecko...coś strasznego. Ja także z tych wrażliwych więc Twoje uczucia jak najbardziej rozumiem. Jesteś rozgrzeszona :-). Zmiany w domu świetne...tablica cieszy małych i dużych, kabel w oplocie ekstra, a i wierzę że dywan się doskonale sprawdza. Dobrej nocy i mniej stresów
OdpowiedzUsuńDzięki Oluś, wiedziałam, że matki mnie zrozumieją najlepiej ;)
UsuńAle kuchnia!! Tablica wyglada super! nawet lepiej ze nie jest cala bo wiecej by chyba przytloczylo cala twoja jasna przestrzen. Wszyscy albo chorzy albo pokiereszowani ostatnio! :) mam nadzieje, ze juz lepiej! x
OdpowiedzUsuńAnia, Yay Interiors + Lifestyle & Beauty
A wiesz, że zastanawiałam się czy jednak nie dać na całość? Mam jeszcze 2 folie i akurat by pasowały, ale wydaje mi się, że tak też jest fajnie. Szczerze mówiąc to chciałam też w ten sposób trochę przykryć ten śmietankowy odcień mebli ;) teraz wolałabym śnieżno białe ;)
Usuńsuper kuchnia i jadalnia :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki Martuś!
UsuńUjęła mnie Wasza historia. Mam nadzieję, że już wszystko powoli wracać będzie do normy! Wiosna się zbliża, mam nadzieję, że wraz z jej nadejściem, zdrowie wróci na dobre tory i ten sezon infekcyjno-grypowy odejdzie w siną dal!
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla Was!
Pozdrawiam,
Katarynka
P.S. Piękne zmiany w mieszkaniu!
Dziękuję Katarynko, tak już wszystko wraca do normy poza tym, że nie obyło się bez infekcji wirusowej i mamy kolejne leki ... wierzę jednak, że po tej infekcji już będzie lepiej.
UsuńTo sobie wyobrażam co przeszłaś, brrr. Chyba straciłabym resztkę włosów, nie cierpię szpitali i do tego jak się słyszy o tych wszystkich zaniedbaniach w nich. Też coś wiem na ten temat. Ja do tego straszna w tych sprawach pesymistka, od razu widzę wszystko w czarnych kolorach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko córcia powróci do zdrowia i zapomni o przykrych przeżyciach i Ty również. Zdrówka życzę !
Dywan faktycznie pasuje jak ulał, i lampa. Krok w bardzo dobrym kierunku. A tablica , no cóż, jestem nie obiektywna, bo zakochana w tych kawałkach czarnej farby. U siebie mam już trzy miejsca z tablicą więc moje zdanie jest oczywiste, Twoja tablica znalazła świetne miejsce i fajnie , że jest !!!!!!!! pozdrawiam i ściskam
My mieliśmy zabieg robiony prywatnie (termin na NFZ był na grudzień a trzeba było jak najszybciej), więc warunki i opieka były w porządku, ale swoje przeszliśmy, dziękuję za dobre słowo! A co do tablic, oj tak, zgadzam się, są naprawdę świetnym pomysłem i dla małych i dla dużych ;)
UsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia Córeczki. Straszny jest ból matki w obliczu choroby dziecka. Oby wszystko jak najszybciej wróciło do normy!
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrza! Pomysł z tablicą jak najbardziej pasuje :)
Pozdrawiam
M. :)
O tak, matka przeżywa okropnie a już taka jak ja czyli miękka to okropnie! Dziękuję Magdalinne!!!
Usuńpięknie :)
OdpowiedzUsuń:) dziękuję!
UsuńTeraz bedzie juz tylko dobrze :) Poprosimy o inspiracje na dekoracje świąteczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, też staram się tak myśleć! Z Wielkanocą jak i ze wszystkim innym jestem niestety do tyłu, ale do czasu aż coś się pojawi to odsyłam do archiwum: http://myloveshabby.blogspot.com/search/label/Wielkanoc
Usuńbardzo ładnie tam u Ciebie
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPiękna ta Twoja kuchnia, cudny dywan, wszystko do siebie fajnie pasuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki Aguś! Ten dywan za mną chodził i chodził aż w końcu kupiłam. Jest niedrogi, więc do takiego pomieszczenia nie będzie szkoda, gdyby bardzo się ubrudził i nie dało się go wyczyścić.
UsuńTablica to świetny pomysł i fajnie, że nie dziurawiłaś mebli, szkoda by było! A dywan faktycznie dodał uroku i takiego ciepła jadalni. Jest świetnie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ściana to co innego. W sumie tutaj można byłoby dokupić potem taki panel na drzwi ale mąż wolał naklejkę ;) Dzięki Ania!!!
UsuńCierpienie dziecka to najgorszy i najkoszmarniejszy scenariusz matki, wtedy nic się nie liczy, nic nie jest ważne a świat staje na głowie. Mam nadzieję, że to co najgorsze jest już za Wami a teraz już będzie tylko lepiej. Zdrówka dla obu córeczek, byś mogła odpocząć psychicznie i by wszystko wróciło do normy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dokładnie tak, nic nie ma znaczenia, nic nie cieszy, dobrze, że to już za nami! Dziękuję Beti!
UsuńZgrany duet stworzyłaś w swojej kuchni i jadalni :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Marta :)
Dzięki Martuś! To wprawdzie nie to co u Ciebie, bo ja nie mam aż takich zdolnych rączek do tych wszystkich projektów, ale miło mi, że również Ci się podoba ;)
UsuńO matko, jak cudnie! Pierwszy raz trafiłam na Pani blog i się zakochałam :). Uwielbiam cegłę na ścianie, biel z drewnem - no po prostu wszystko mi się podoba, kuchnia idealna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jaka tam Pani ;) Iza jestem :) I wiesz co ja też chyba Ciebie przegapiłam więc tym bardziej mi miło, bo fajnie jest odnajdywać ciekawe miejsca w sieci! Dziękuję!!!
UsuńBogato i zmysłowo. Szkoda, że nie wszyscy mają czas na aranżację.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Hmm zaciekawił mnie ten wpis szczerze mówiąc, jeśli możesz to rozwiń proszę tą wypowiedź :)
UsuńPani Izo, przyznaję, że zobaczyłam zdjęcia na FB i nie czytałam wcześniej zostawiając komentarz. Bardzo mi przykro z powodu chorób dziewczynek. Sama mam córcię, i wiem jak boli każda choroba dziecka. Z całego serducha dużo zdrówka dla Was <3
OdpowiedzUsuńDziękuje Moniko! Tak, my matki rozumiemy się najlepiej! Najgorsze już za nami :)
UsuńJak zwykle pięknie:) super dywan:)
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!
UsuńŚwietna kuchnia :) Ostatnio zamontowałam sobie taką tablicę na kredę jak Ty masz i muszę powiedzieć że sprawdza się doskonale :)
OdpowiedzUsuńTak, tablica to naprawdę same plusy, no chyba, że domownicy się kłócą kto będzie pisał ;) N
UsuńCudowna, idealna kuchnia.
OdpowiedzUsuńI hasło na tablicy : "polub kotka i go kup" , rozbrajające :)
Pozdrawiam. Basia :)
Taaak, hasło wymyślone przez Asię i napisane przez Dziadka, to było w dzień przed zabiegiem ;)
UsuńUrocze wnętrze! Wszystko idealnie ze sobą współgra:-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, staram się, żeby nam było miło i przyjemnie w domu, najważniejsze, że wszystkim nam odpowiadają te klimaty ;)
Usuńbardzo podobają mi się te zmiany, a szczególnie zwisające lampy. Nie mam pojęcia z jakimi żarówkami, ale ja dałabym wielkie bańki :)
OdpowiedzUsuńsą wielkie bańki ;) Dzięki Ania!
UsuńCudnie. Bardzo mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Asi :) Pozdrowionka!
Dziękuję podwójnie!!! :)
UsuńMy faktycznie mamy sporo wspólnego… :D
OdpowiedzUsuńps. tablica kredowa świetna:)
:) podoba nam się dużo tych samych przedmiotó hehe ;)
Usuńpodobają mi się zmiany, trochę dodały pazura i wyrazistości wnętrzu. A dywan wygląda jakby był zaprojektowany do waszego domu :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka i życzę dużo zdrowia całej rodzince
Dzięki Martuś!!! Cieszę się, że Tobie też się podoba, lubię poznać zdanie innych blogerek ;)
UsuńIzuniu... ide w czwartek na operacje z moim malenstwem i czuje to co Ty. Juz mnie z nerwow brzuch boli... zaraz pewnie nie bede mogla jesc... boziu mi pod tym względem tak ciezko byc mama ja w ogole z takim stresem nie umiem sobie radzic... boje sie panicznie. Takze wiem co czujesz... pomodle sie za Was. Fajnie ze jestes.
OdpowiedzUsuńAsiu, pisałam już na FB, ogromnie mi przykro, wiem, co czujesz i trzymam za Was kciuki!!! Buziaki ogromne i daj znać koniecznie jak już będziecie po!!!
UsuńWcale się nie dziwię, że nie blogowałaś w takim stanie. My przeżywaliśmy wycięcie trzeciego migdała u Młodego przed wakacjami. Koszmar dla mnie straszny. Niewiele ponad 4 lata miał wtedy. A my cały czas przed zabiegiem i po musieliśmy z uśmiechem na twarzy, żeby go nie przestraszyć. Do znieczulenia siedział na moich kolanach a anestezjolog przykładał mu maseczkę. W momencie jak odpłynął migiem wywalili mnie z sali zabiegowej i został tam sam. Nogi się pode mną ugięły. I potem nasłuchiwanie i te wlokące się minuty zanim nas zawołali do niego... Odchorowałam to potem oczywiście.Niech córcia szybko wraca do zdrowia i nigdy więcej takich "przygód"!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a większość mówi, że to takie nic. W sumie dobrze, że przed nie czytałam nic w sieci, bo naprawdę bym zwariowała. Dziękuję bardzo za dobre słowo!!!
UsuńU mnie właśnie powstała czarna ściana w kuchni, a nawet dwie :) I powiem Ci,że strasznie mi się podoba, choć w pierwszej chwili myślałam,że będzie przytłaczająco. Zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńHaha no to się rozpędziłaś ;) Dziękuję!
UsuńDobrze, że już po wszystkim i wiem co czułaś, to nie uniknione jak cierpią nasze dzieci. Każda matka czuje ich cierpienie całą sobą...:))) Dużo zdrówka dla córci a siły dla mamy !!!
OdpowiedzUsuńZmiany super, bardzo ożywiły waszą kuchenno jadalnianą przestrzeń, ale styl został. Bardzo mi się podoba:)))
Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki Agatko! Już wszystko dobrze, siły są i normalne tory, to najważniejsze. Co prawda infekcja jest i nadal siedzenie w domu, zwariować można, Asia już sama woła do przedszkola a jeszcze kilka mcy temu codziennie płakała ;) ale musi być dobrze, więc czekamy na koniec tej serii ;)
Usuńznam to uczucie jakie towarzyszy operacji i pobytowi w szpitalu dziecka...na pocieszenie dodam, że po czasie jest lżej i człowiek cieszy się ze już wszystko z dzieckiem ok, tak będzie! co do zmian - fajne, ja mam tablicę malowaną na ścianie w kuchni, ale te naklejki to chyba super sprawa...zmiany idą w kierunku jaki lubię, pozdrawiam i życzę zdrówka córci
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie czas leczy rany, dlatego właśnie musiałam trochę pobyć z dala od pisania bo pewnie byłoby to bardzo przytłaczające dla Was wszystkich ;) Ściana malowana jest najlepszym rozwiązaniem, ale u nas nie było gdzie, więc dlatego zdecydowałam się na naklejki. Dziękuję bardzo!
UsuńWspółczuję szpitala, tego całego zamętu. Nie mam jeszcze dzieci, więc na pewno nie znam Twoich uczuć, ale wiem jak to jest siedzieć w szpitalu, czekać w napięciu i martwić się. Dlatego trzymam kciuki i życzę dużo zdrowia :)
OdpowiedzUsuńA kuchnia i jadalnia wyglądają bardzo ładnie - lekko, czysto i z klasą. Tablica magnetyczno - tablicowa to wygodne rozwiązanie. Mam w kuchni szklaną płytę, na której można pisać - uwielbiam ją właśnie za możliwość robienia notatek. Ławka pod ścianą z miękkim siedziskiem pochodzi z jakiegoś sklepu czy robiłaś ją na zamówienie? Jest świetna :)
Pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję!!! Ławka jest z Lidla, niestety nie jest w stałej sprzedaży, ale pojawia się często, siedzisko dorobione z gąbki :)
UsuńCo tu dużo mówić, jest przecież przepieknie. Swieżo i pełno w tym miejscu uroku.
OdpowiedzUsuńDywanik cudny, podobny testowałam kiedyś u siebie ale nie z Ikei, u mnie nie pasował, ale u Ciebie wyglada idealnie i jest zdecydowanie ozdobą samą w sobie w tym miejscu.
Pozdrawiam cieplutko.
Bardzo dziękuję! Oby mi się szybko nie znudził, bo jest we wzory ;)
UsuńWspółczuję Wam bardzo tych chorobowych przeżyć:/ U nas Majki migdał pod obserwacją, mam nadzieję, że nie skończy się zabiegiem:/
OdpowiedzUsuńW Waszym domu zaś cudnie, podobają mi się wszystkie zmiany. Uściski!
Trzymam kciuki, oby nie, bo to zawsze ingerencja w organizm no i przeżycie dość nieprzyjemne. Dziękuję pięknie za przemiłe słowa :)
UsuńTeż bym na Twoim miejscu nie miała glowy do blogowania.Zdrowia życzę dla Was wszystkich. Co do zmian to sa rewelacyjne!Szczególnie rysunek i tekst o polubieniu kota mnie rozbroił:)!
OdpowiedzUsuńDywan też jest fantastyczny!
pozdrawiam i zapraszam na wiosenny konkurs
http://trojenawalizkach.blogspot.co.uk/2015/03/wiosenny-konkurs.html#gpluscomments
Dziękuję bardzo! No tak, kotek wszystkich rozbawił - to taka trochę pamiątka zdjęciowa, bo Asia rysowała go przed zabiegiem. Ale kotek chyba nie wchodzi w grę jednak, myślimy o piesku ale to jeszcze nie teraz, no i może króliczek znowu będzie ;)
UsuńChoroba dziecka to zawsze dramat dla mamy. Jaka by nie była, strach o dziecko obezwładnia... Życzę dużo zdrowia i siły! Co do zmian jakie się u Pani poczyniły, to mogę napisać tylko jedno słowo - REWELACJA! Naprawdę pięknie i stylowo. Czytałam Pani wcześniejsze wpisy i widziałam te śliczne okiennice w jadalni ;) Świetnie wyglądają. Ja ostatnio popełniłam okno-lustro z takimi właśnie okiennicami. Zapraszam do podejrzenia ;) http://zwyczuciemsmaku.pl/czwarte-okno-w-salonie/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Agnieszka
Bardzo dziękuję za słowa otuchy! Widziałam okno - wyszło świetnie, w ogóle przepięknie u Ciebie!!! Bardzo mi się podoba :)
UsuńNa początku przede wszystkim życzę zdrowia- u Nas teraz też bardzo chorowicie niestety:(
OdpowiedzUsuńDywan rewelacyjny! wzór i kolor piękny.
Bardzo podoba mi się Twoja tablica- czy te folie są w mniejszych rozmiarach?
Pozdrawiam,
Daria:)
Dziękuję! Tak, moja tablica składa się z 4 sztuk, pakowane po 2 sztuki.
UsuńCałość prezentuje się fantastycznie:)
OdpowiedzUsuńDzień dobry! :) Świetny blog, świetne wnętrza. Mnie natomiast spodobały się bardzo wysokie krzesła... Gdzie Pani takie kupiła, ponieważ chętnie zakupiłabym je do mojej nowej kuchni. Pozdrawiam, Klaudia
OdpowiedzUsuńDziękuję! Stołki Ingolf pochodzą z Ikea.
UsuńCudowne wnętrze! Nie mogę się napatrzeć na zdjęcia :) takie gustowne i ze smakiem
OdpowiedzUsuńVery nice kitchen. I like your style!
OdpowiedzUsuńGreetings from germany :)
Bardzo ładna kuchnia, sami planujemy zrobić podobną ;] Jaką są wymiary Państwa kuchni? Chcemy zrobić taką półwyspę/murek, ale nie wiem czy przy naszych wymiarach kuchni będzie to tak dobrze wyglądało ;]
OdpowiedzUsuńWitam. mam pytanie odnośnie ławeczki siedziska. gdzie można taką nabyć? gorąco pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńWitam, ta ławeczka pochodzi ze sklepu Lidl, a siedzisko jest samodzielnie dorobione z gąbki.
Usuńcudowne wnętrza!
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej podoba mi się tablica. Jakie to proste a genialne! Myślałam o takiej, tylko trochę większej w przedpokoju, też można zostawiać sobie tam cenne wiadomości dla domowników :) Poza tym lampy skandynawskie w jadalni wyglądają super stylowo.
OdpowiedzUsuńPiękna kuchnia. Oglądam i szukam inspiracji bo właśnie zaczynam remont kuchni. Mam pytanie bardzo praktyczne. Macie kuchenke na środki a nad nią z tegi co widzę tylko kratkę wentylacyjną. Czy to wam wystarcza w praktyce czy to jakiś zintegrowany system. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję! W kratce jest zamontowany wentylator, który pełni rolę pochłaniacza. Oczywiście nie jest on tak wydajny jak typowy okap kuchenny, ale nie narzekam ;) Generalnie włączam go tylko wtedy kiedy mam gorące gary na kuchence albo rzeczywiście dużo gotuję ale też nie na zbyt długo i to mi wystarcza. Przy takim rozkładzie kuchni wiszący okap byłby trochę szpecący więc zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie. Pozdrawiam!
UsuńSkandynawski styl jakoś mi nie odpowiada mimo, że widać iż masz czucie stylu, wnętrza. Nie krytykuję tylko wyrażam swoje zdanie :)
UsuńKocham włoskie klimaty i włoskie podejście do mebli. Sprawdź tutaj o czym piszę i daj znać czy Ci się podoba:)
pozdrawiam
Styl urządzania wnętrz to kwestia bardzo subiektywna więc to absolutnie normalne zjawisko ;) Ale nie bardzo wiem co mam sprawdzić ;) Pozdrawiam!
UsuńRewelacyjne wnętrze :)
OdpowiedzUsuń